Dzień 32
Udało się! Dotarliśmy aż do Santiago de Compostela. Bez bagaży szybko dojechaliśmy pod katedrę, która niestety była w remoncie. Poszliśmy w takim razie po Compstelę, certyfikat potwierdzający przebycie szlaku św. Jakuba, jest wydawany na podstawie pieczątek zbieranych w paszporcie pielgrzyma, Czekając na Mszę Świętą na godzinę 12 kupiliśmy pamiątki, stos pocztówek i porobiliśmy zdjęcia. Wraz z rozpoczęciem Mszy zostało uruchomione wielkie kadzidło - Botafumeiro. Dawniej było używane po to, żeby zmniejszyć przykry zapach pielgrzymów :) Teraz jest to już raczej jedna z atrakcji. Po 15 ruszyliśmy w dalszą drogę na "koniec świata", czyli przylądek Finisterra, miejsce najbardziej wysunięte na zachód Hiszpanii. Dojechaliśmy dziś nad Ocean Atlantycki i spaliśmy mając na niego widok, niedaleko Muros.
Dalsze dni
Kolejne dni były jednym wielkiem odpoczynkiem, plażowaniem, spaniem do godziny 9 i nacieszeniem się wakacji póki jeszcze są. Zostały nam 3 dni bez żadnych planów. W tym czasie jechaliśmy wzdłuż oceanu dłuższą droga do Finisterry. Spaliśmy na dzikiej plaży "pod chmruką", widzieliśmy śliczne wodospady w Estordze, kosztowaliśmy specjałów tutejszej kuchnii - np. ośmiornicę, zbieraliśmy muszelki :) Na koniec zobaczyliśmy też piękny zachód słońca ( na który musieliśmy czekać aż do godziny 22) siedząc na klifie przy samym oceanie. Zrealizowaliśmy też po części tradycję, która mówi, że każdy pielgrzym na sam koniec obmywa się w oceanie i spala się swoje ubrania.
W końcu przyszedł ten dzień, kiedy musieliśmy już wrócić do codzienności, normalnego życia. Za rok wyruszymy gdzieś ponownie :) W końcu w tym wszystkim najważniejsza jest sama podróż, a nie cel wyprawy. Buen Camino!
dzika plaża
Finisterra